Póki co pewne jest, że liczba anestezjologów jest zbyt mała, aby pokryć budzące się właśnie w kobietach zapotrzebowanie na redukcję bólu porodowego – podkreśla Fundacja Rodzić po Ludzku.
fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
„Każda rodząca w Polsce powinna mieć prawo do korzystania z wybranych przez siebie metod łagodzenia bólu porodowego – niefarmakologicznych i farmakologicznych” – podkreśla Fundacja w komentarzu opublikowanym na swojej stronie internetowej. „Sytuacja, w której o możliwości rodzenia bez bólu decyduje zasobność portfela, stanowi naruszenie praw pacjenta” – czytamy dalej. Fundacja odnosi się jednak sceptycznie wobec stwierdzenia, że samo wprowadzenie refundacji znieczulenia obniży odsetek cięć cesarskich w Polsce.
Jak podkreślają autorzy stanowiska, znieczulenie zewnątrzoponowe nie tylko uśmierza ból, ale także redukuje strach przed porodem. Jak podkreśla Fundacja Rodzić po Ludzku, „w kraju, w którym medykalizacja porodu jest bardzo wysoka, a sztuczna oksytocyna podawana jest ogromnej liczbie kobiet w porodzie, brak możliwości skorzystania ze znieczulenia był i jest po prostu barbarzyństwem”.
W stanowisku zaznaczono, że pacjentki „powinny otrzymywać pełną informację o różnych metodach łagodzenia bólu, a ich świadome decyzje powinny być respektowane”.
Fundacja dodaje, że nadal nie powstał dokument, który regulowałby kwestie podawania znieczulenia zewnątrzoponowego od strony medycznej. „Standard Opieki Okołoporodowej (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2012 roku) wzbudzał i wzbudza nadal kontrowersje wielu środowisk brakiem zapisu o dostępie do znieczulenia zewnątrzoponowego. (…) Warunki stosowania znieczulenia zewnątrzoponowego powinny być, zdaniem Fundacji Rodzić po Ludzku, opracowane w osobnym dokumencie” – czytamy w dokumencie.
Odnosząc się do innych kwestii związanych z porodami w Polsce, które zdaniem Fundacji wymagają poprawy, zaznaczono, że „należy się teraz zająć wdrożeniem prawa, które weszło w życie w 2012 roku, a do tej pory nie jest w pełni respektowane – Standardy Opieki Okołoporodowej”. Jak podkreślają autorzy stanowiska, „brakuje działań Ministerstwa Zdrowia, które zdaje się nie brać na siebie odpowiedzialności za to, że dokument nie funkcjonuje w praktyce”.