Do programu zapłodnienia pozaustrojowego nie będą kwalifikowały się osoby, od których nie można pobrać komórek rozrodczych – mówi "Rzeczpospolitej" prof. Rafał Kurzawa, ekspert MZ do spraw opracowania programu in vitro.
- Ministerstwo będzie prowadziło program przez trzy lata. Szacujemy, że z refundowanych zbiegów in vitro skorzysta ok. 15 tys. par z całego kraju – mówi prof. Kurzawa. Aby zakwalifikować się do programu, para będzie musiała mieć stwierdzoną niepłodności na podstawie definicji WHO. – Po drugie, należy udokumentować leczenie niepłodności w ciągu 12 miesięcy poprzedzających zgłoszenie do programu. Po trzecie, ze względu na skuteczność kobieta przystępująca do programu nie powinna mieć więcej niż czterdzieści lat – mówi ekspert resortu.
- Kwalifikujemy zarówno kobietę mającą uszkodzone jajowody, jak i pacjentkę, która nie zachodzi w ciążę, ponieważ nie ma cykli owulacyjnych. Albo udało się je wywołać w wyniku leczenia i nadal mimo współżycia nie dochodzi do ciąży. Wskazaniem jest także czynnik męski niepłodności (złe wyniki badania nasienia) oraz czynnik nieznany po dwuletnim okresie starań o ciążę – dodaje prof. Kurzawa.
- Niestety, do programu nie zakwalifikują się osoby, od których nie będzie można pobrać komórek rozrodczych. Polska nie wdrożyła w całości dyrektyw unijnych, które regulują kwestie związane z jakością i bezpieczeństwem oddawania, przetwarzania, przechowywania i dystrybucji komórek rozrodczych od dawców. W próżni prawnej nie można zagwarantować odpowiednich standardów takiego postępowania – tłumaczy rozmówca "Rz".