×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Żyjemy w XXI w. i wymaga się od nas określonych rzeczy, m. in. znieczulania podczas porodu

Jakub Grzymek
Medycyna Praktyczna „Ginekologia i Położnictwo” (05/2015)

Polskie Towarzystwo Ginekologiczne musi oficjalnie wypowiadać się w zajmujących opinię publiczną kwestiach. Dzisiaj tego unika. Efektem tego zaniedbania jest prezentowanie w mediach wyrwanych z kontekstu opinii przypadkowych osób – mówi prof. Mirosław Wielgoś, prezes PTG.

Prof. Mirosław Wielgoś. Fot. Grzegorz Kozakiewicz

Jakub Grzymek: Czym chciałby się Pan zająć w pierwszej kolejności po objęciu stanowiska prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego?

Prof. Mirosław Wielgoś: Czeka na mnie ogromna ilość zadań. Towarzystwo jest w nienajlepszej kondycji. Liczba członków jest niewielka, wiele osób odeszło. Do aktywnego działania trzeba przyciągnąć nowe osoby i to z różnych grup wiekowych – nie tylko młodych, ale też doświadczonych ginekologów. Chodzi o to, żeby pod koniec mojej kadencji ta liczba była znacznie większa.

Co można zrobić, żeby ginekolodzy chętniej przystępowali do PTG?

Metod jest wiele. Po pierwsze lekarze należący do Towarzystwa muszą czuć, że to nie tylko przynależność na papierze, ale że wiążą się z tym różnego rodzaju korzyści i przywileje.

Młodym, szkolącym się w położnictwie i ginekologii, którzy realizują program specjalizacji, trzeba ułatwić zdobywanie wiedzy. Działania PTG w tym zakresie mogą polegać zarówno na organizowaniu różnego rodzaju szkoleń i kursów, jak i finansowym wspieraniu udziału młodych lekarzy w konferencjach krajowych i zagranicznych. Osobom z osiągnięciami, szczególnie uzdolnionym, trzeba umożliwić dalszy rozwój w najlepszych ośrodkach krajowych i zagranicznych.

Lekarzom z doświadczeniem, którzy już nie szkolą się specjalizacyjnie, trzeba zapewnić możliwość uaktualniania wiedzy. I znowu chodzi o organizację konferencji i szkoleń, ale tym razem o charakterze praktycznym, edukacyjnym, a nie stricte naukowym.

W Polsce organizuje się wiele szkoleń o takim charakterze.

Tak, ale nieliczne odbywają się pod egidą PTG. A takich musi być jak najwięcej – albo zaczniemy wreszcie organizować je samodzielnie, albo musimy wejść we współpracę z podmiotami, które się tym zajmują. Konieczne jest jednak, aby PTG miało wpływ na dobór treści i wykładowców, za co będzie niejako brało odpowiedzialność. Towarzystwo musi też mieć korzyści materialne. Chciałbym doprowadzić do uzupełnienia skarbca PTG, aby wspierać inicjatywy, o których mówiłem wcześniej.

Chciałbym także, żeby PTG – mimo że nie jest związkiem zawodowym – dawało lekarzom wsparcie w sferze prawnej. Położnictwo i ginekologia jest specjalnością, której dotyczy chyba najwięcej roszczeń – część z nich ma rzeczywiście uzasadnienie, ale na szczęście większość nie. Musimy zapewniać członkom profesjonalne wsparcie prawne. Chciałbym, żeby przy Towarzystwie istniała taka komórka.

Śledząc media, można odnieść wrażenie, że PTG nie zajmuje stanowiska w istotnych społecznie sprawach.

To niestety prawda. Efektem tego zaniedbania jest prezentowanie w mediach opinii przypadkowych osób. W dodatku są to opinie wyrwane z kontekstu, często pozbawione uzasadnienia merytorycznego.

Towarzystwo musi otwarcie i oficjalnie wypowiadać się w wielu kwestiach zajmujących opinię publiczną. Nie można chować głowy w piasek. Ja na pewno nie będę się od tego uchylał.

Czy można się spodziewać nowych wytycznych PTG?

To bardzo istotne. Kolejne standardy powinny dotyczyć zagadnień praktycznych, które sprawiają lekarzom najwięcej problemów w codziennej praktyce i wiążą się z różnymi roszczeniami. Bo jeśli nie ma standardów, trudno się bronić.

Jakie problemy wymagają najpilniejszego opracowania?

Bardzo pilne są takie problemy położnicze, jak ciąża bliźniacza, poród przedwczesny, nadciśnienie indukowane ciążą czy też nadciśnienie w przebiegu ciąży i krwotoki położnicze. Także cięcia cesarskie, których liczba rośnie – mówi się nawet o epidemii cięć cesarskich. Kwestie te powinny zostać uregulowane przez PTG.

W czerwcu na posiedzeniu Komisji Zdrowia podnoszono konieczność uregulowania standardów opieki nad pacjentkami w ciąży powikłanej.

Mamy standardy opieki w przypadku ciąży i porodu fizjologicznego, wydane w formie rozporządzenia ministra zdrowia. Bardzo pożądany byłby standard dotyczący ciąży powikłanej, ale zagadnienie to o wiele trudniej opracować. W końcu potencjalnych powikłań jest bardzo dużo i nie sposób stworzyć jednych wytycznych postępowania dla wszystkich możliwych patologii ciąży.

Jednak od czegoś trzeba zacząć – a najlepiej od tego, co sprawia najwięcej problemów i najczęściej przyczynia się do różnego rodzaju niepowodzeń, o których potem mówi się w mediach. Prace nad tym są bardzo zaawansowane, a PTG w nich uczestniczy.

Jakiś czas temu została powołana z mojej inicjatywy Koalicja na Rzecz Bezpiecznego Porodu, w której działalność zaangażowało się także PTG. W jej pracach uczestniczą między innymi: prof. Przemysław Oszukowski – były prezes Towarzystwa, prof. Stanisław Radowicki – konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, prof. Ewa Helwich – konsultant krajowy w dziedzinie neonatologii; pracował z nami także nieżyjący już prof. Tomasz Opala. Co istotne, w działalność Koalicji zaangażowały się także organizacje pacjenckie.

W pierwszym etapie wzięliśmy pod uwagę sześć podstawowych zagadnień, a prace w ich zakresie są już zakończone. Wszystko zostało przekazane do ministerstwa zdrowia i podlega obecnie formalnej ścieżce legislacyjnej.

Niektórzy lekarze twierdzą, że standardy opieki nad ciążą fizjologiczną, które powstały z inicjatywy organizacji położnych, nie zostały poddane właściwej ocenie prawnej i merytorycznej.

Zawsze można szukać błędów i niedociągnięć, ale trzeba podkreślić, że to jeden z pierwszych tego typu dokumentów w Europie, zresztą bardzo pozytywnie oceniany przez towarzystwa naukowe i organizacje związane z ochroną zdrowia. I choć rzeczywiście nie jest to idealny standard, może być punktem wyjścia do udoskonaleń. Łatwiej zrobić aneks do istniejącego już dokumentu. To bardzo istotny i niedoceniany krok.

A czy PTG planuje przygotowanie nowych standardów w kwestii bólu porodowego? Resort zdrowia w ostatnim czasie wielokrotnie podkreślał potrzebę ich opracowania.

Niewątpliwie tak, przy czym standardy te powinny powstać moz˙liwie szybko. Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Po to mamy możliwości łagodzenia bólu, żeby z nich korzystać. Oczywiście należy uwzględniać różne sytuacje medyczne, ale najważniejsze jest zwiększenie dostępności różnego rodzaju środków i sposobów łagodzenia bólu porodowego.

Lekarze zaznaczają, że wprowadzone od początku lipca finansowanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia znieczulenia stosowanego w przypadku porodu zakończonego drogami natury nie załatwia sprawy dostępności znieczulenia.

To bardzo dobry dodatek. Może kwota ta nie jest powalająca, ale do tej pory znieczulenie w ogóle nie było finansowane. Należy docenić tę decyzję i oczywiście walczyć o następne środki.

Jednak dopłata w wysokości 416 zł za znieczulenie nie rozwiąże problemu niewystarczającej obsady anestezjologicznej.

Oczywiście, ale nie zapominajmy, że obsada anestezjologiczna i tak musi być zapewniona. Nie można planować pracy w położnictwie bez zaplecza anestezjologicznego.

Praktyka wygląda jednak tak, że w wielospecjalistycznym szpitalu, kiedy rodząca prosi o znieczulenie, często anestezjolodzy są zajęci na innym oddziale, na przykład na intensywnej terapii. I o ile taka dopłata jest korzystna dla mniejszego szpitala położniczego, o tyle w przypadku większej placówki nie zmienia tak wiele.

Nie zgadzam się – to kwestia organizacji. Trzeba to tak zorganizować, żeby przestało być nieopłacalne. Zresztą należy patrzeć nie tylko na koszty, ale także na cel.

Czasami trzeba zainwestować w bezpieczeństwo i komfort pacjentek. Żyjemy w XXI w. i wymaga się od nas określonych rzeczy, pewnego poziomu świadczonych usług. A przecież są szpitale, które już od dawna w pełni oferują znieczulenie porodu. Jak widać, jest to możliwe.

Resort zdrowia twierdzi, że finansowanie znieczulenia może pomóc w walce z epidemią cięć cesarskich. Tymczasem istnieją znaczne różnice w częstości wykonywania tej operacji w poszczególnych placówkach – większe, niż wynikałoby to ze stanu zdrowia matek. Czy wytycznym dotyczącym cięć cesarskich należy się przyjrzeć?

Zdecydowanie tak. Istniejące rekomendacje wymagają uaktualnienia, powinny też zostać uproszczone.

Nie można także dopuścić do tego, by lekarze różnych specjalności – okuliści, kardiolodzy, psychiatrzy czy ortopedzi – ustalali nieuzasadnione, pozapołożnicze wskazania do cięcia. Decyzję o wykonaniu cięcia musi podejmować położnik, choć oczywiście po przeprowadzeniu różnego rodzaju konsultacji. Później bowiem odpowiedzialność za wykonanie lub niewykonanie cięcia ponosi właśnie położnik.

Warto też zastanowić się nad innymi aspektami, które wpływają na skalę zjawiska rosnącej liczby cięć cesarskich, gdyż niestety decydują o tym nie tylko czynniki medyczne. Istnieje olbrzymia presja społeczna. Często rodzącym i ich rodzinom wydaje się, że cięcie to standard i wprost domagają się, w różnych nieuzasadnionych sytuacjach, porodu taką drogą.

Jakich działań w obszarze ginekologii oczekuje Pan ze strony resortu zdrowia?

Przede wszystkim chciałbym, żeby PTG i ministerstwo zdrowia mówiły jednym głosem i były partnerami w rozwiązywaniu trudnych problemów. Towarzystwo musi być stale obecne w resorcie i brać udział w podejmowaniu wszystkich decyzji dotyczących położnictwa i ginekologii. Bardzo na to liczę i sądzę, że taka współpraca jest możliwa.

Obecnie brakuje konsultacji resortu z PTG choćby w kwestii ustaw dotyczących położnictwa i ginekologii.

Trudno mówić, czy brakuje, czy nie. Ale na pewno chciałbym takie działania zintensyfikować.

Rozmawiał Jakub Grzymek

Prof. dr hab. n. med. Mirosław Wielgoś – specjalista położnictwa i ginekologii, konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii, kierownik I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM, dziekan I Wydziału Lekarskiego WUM; ekspert w dziedzinie konfliktu serologicznego – prowadzi Stołeczny Ośrodek Konfliktu Serologicznego; prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.

09.10.2015
Zobacz także
  • W bólu będziesz rodziła
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta